To wyspa, na którą każdy chce pojechać: „Ma klimat jak na Karaibach i w Tajlandii, ale bez jet lagu”.

Podczas gdy klasyczne, pocztówkowe destynacje, takie jak Karaiby i Mauritius, wciąż budzą marzenia, dotychczas nieodkryta wyspa przyciąga coraz więcej francuskich i europejskich turystów. Dzięki rajskiemu położeniu, przyjemnemu klimatowi o temperaturze od 25 do 35 stopni Celsjusza przez cały rok, a także łatwej dostępności i konkurencyjnym cenom, wyspa ta stała się popularną alternatywą w ciągu zaledwie kilku lat.
Koniec z długimi dystansami i stratosferycznym budżetem, koniec ze stresem związanym z jet lagiem – ten kawałek Oceanu Indyjskiego obiecuje kulturowe i naturalne zanurzenie dzięki 9-godzinnemu bezpośredniemu lotowi z Paryża już od 500 euro, z różnicą czasu wynoszącą tylko godzinę więcej latem (od końca marca do końca października) i dwie godziny więcej zimą (od końca października do końca marca).

Wschodzącą gwiazdą jest Zanzibar u wybrzeży Tanzanii: afrykańska skarbnica naturalnego piękna i unikalnej kultury suahili. Znany jako „Wyspa Przypraw” w Afryce Wschodniej, urzeka odwiedzających rajskimi, białymi, piaszczystymi plażami, światowej sławy miejscem do kitesurfingu, krystalicznie czystymi wodami, gdzie można pływać o każdej porze roku i nurkować z rurką wśród raf koralowych, a także urokiem starego miasta Stone Town, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Archipelag często łączy się z safari w Serengeti i kraterze Ngorongoro w Tanzanii, oferując bardzo kompletną wycieczkę dla Europejczyków.
Liczba turystów znacznie wzrosła w ostatnich latach, a turyści z Europy, w tym z Francji, należą obecnie do największych grup odwiedzających Zanzibar. Dowodem jest fakt, że TUI sprzedaje na całym świecie dziewięć razy więcej wycieczek do Zanzibaru niż przed pandemią, według menedżera ds. komunikacji biura podróży. Dzięki temu Zanzibar stał się drugą najpopularniejszym kierunkiem długodystansowych podróży firmy tej zimy, zaraz za Tajlandią.

„Wtedy mówiono, że było tu od 600 do 700 hoteli. Teraz jest ich 1200 (...). Zanzibar przeżywa rozkwit” – powiedział ABC News właściciel Mayai Ocean Resort. „Klimat przypomina ten na Karaibach i w Tajlandii, ale bez różnicy czasu. Różnica wynosi tylko godzinę” – argumentuje, dodając, że można tam zjeść obiad za 15 euro, zjeść homara za 30 euro i wypić lampkę wina za 6 euro. I oczywiście „bilety lotnicze są w przystępnej cenie, jeśli zarezerwuje się je z dużym wyprzedzeniem”.
Chociaż Zanzibar jest destynacją całoroczną, większość wycieczek na wyspę jest wyprzedana w miesiącach zimowych, co pozwala na słoneczną przerwę od szarej francuskiej zimy. Jednak nadmierna turystyka już teraz daje o sobie znać. Zanim Zanzibar stanie się „flagowym kierunkiem” Oceanu Indyjskiego i ofiarą własnego sukcesu, odwiedzający w tym roku wciąż mają szansę odkryć dziewicze środowisko.
L'Internaute